KTO DOŁĄCZY DO NOWEJ PACZKI?
***********************************************************************
Był piękny sierpniowy poranek.
Zbliżał się 1 września i nie za bardzo byłam zadowolona z powrotu do szkoły w Londynie.
Od razu po przebudzeniu zastanawiałam się jak minie następny rok szkolny.
W wieku 11 lat warto się martwić takimi sprawami.
Po godzinie użalaniu się nad sobą wreszcie wyszłam z pokoju, do kuchni na śniadanie.
Byłam sama, ponieważ moja mama już musiała iść do pracy.
Bardzo nie lubię sobie robić śniadania, ale dzisiaj nie miałam wyjścia.
Zrobiłam sobie naleśniki :3
Kiedy kończyłam jeść, ktoś wrzucił list przez otwór w drzwiach.
Gdy podeszłam do drzwi zauważyłam kopertę z dziwnym napisem.
- Hogwart?! Na prawdę? - krzyknęłam na całe gardło.
Wiedziałam co to za miejsce.
To najpopularniejsza szkoła magii!!!
- Ciekawe, dlaczego dostałam ten list? - zastanawiałam się
Prawie zemdlałam czytając.
Siedze sobie spokojnie, a tu bam... jestem CZARODZIEJEM!!!
Znam nawet jedną rodzinę, słynną rodzinę czarodziejów - Potterów.
- Tylko mam nadzieję, że Albus pomoże mi się odnaleźć w tym dziwnym świecie - pomyślałam
- Pójdę i go zapytam
Bez zastanowienia wyszłam z domu i ruszyłam w stronę domu Potterów ( który był całkiem nie daleko ).
Zadzwoniłam pięknym dzwonkiem do drzwi w kształcie sowy i po chwili otworzył mi pan Harry Potter.
- Dzień dobry - powiedziałam trochę zmieszana
- Czy jest Albus?
- Tak, jest u siebie - odpowiedział
- Możesz wejść.
Za zgodą weszłam do środka i poszłam na górę do pokoju Albusa.
- O! Liss! Co cię tu sprowadza? - zapytał, gdy weszłam do środka.
- Muszę ci coś powiedzieć... - zatrzasnęłam drzwi.
- No to o co chodzi??
- Właśnie przed chwilą dostałam list z Hogwartu...
- Co?!
To co się wtedy stało było... eee... dziwne?
Czarodziej zaczął mną potrząsać i gratulować mi.
- No wiesz tylko... - zawstydziłam się
- ... czy mógłbyś mi pomóc zrobić zakupy i zapoznać się z tym nowym światem?
- Jasne! - wyszczerzył szeroko zęby
- Jutro ja, rodzeństwo i moi rodzice jedziemy na ulicę Pokątną. Mogłabyś pojechać z nami!
- Nie wiem. - odparłam smutna
- Moja mama jeszcze o tym nie wie...
- To nie problem - Albus uśmiechnął się złowieszczo
- Zaraz mój tata zadzwoni do twojej mamy.
- Nie,Albus nie... - krzyknęłam, ale młody czarodziej już był na dole.
Usłyszałam tylko zdziwione "Naprawdę!?" i wykręcanie numeru telefonu.
Powoli zeszłam na dół.
- Gratuluję! - nie wiem skąd, ale przede mną pojawiła się Ginny Potter i podała mi rękę.
- Dzięki... - podziękowałam
Po minucie usłyszałam głos Harry'ego.
- Twoi rodzice się zgodzili - powiedział
- Będziesz mogła z nami jutro jechać...
- A o której ? - wiem, że nie ładnie przerywać, ale nie mogłam się powstrzymać.
- O 9:15, u nas? - zapytał
- Hmmm... Dobrze - odpowiedziałam i razem z Albusem wróciłam do jego pokoju.
Straciłam poczucie czasu i siedziałam tam do 13:45.
- Jezu, już tak późno!? Muszę wracać! - powiedziałam i ze smutkiem pożegnałam się z moim przyjacielem czarodziejem.
- Dobrze, to do jutra tak? - zapytał mnie ( jakby nie wiedział ).
Tylko kiwnęłam głową i wróciłam do domu.
Weszłam do mojego pokoju, padłam na łóżko i kończyłam czytać Igrzyska Śmierci :))
"Weszła do środka i..."
*Ding, dong*
Dzwonek do drzwi.
Zeszłam na dół,a tam moja mama.
- Dlaczego tak wcześnie wróciłaś? - zapytałam
- Przecież już 15:10 - odpowiedziała rodzicielka
- Jadłaś obiad??
- Nie. - odpowiedziałam trochę zmieszana
- Tak myślałam... Zaraz ci zrobię - poszła do kuchni
- A i gratuluję! Chociaż trochę mi będzie smutno bez ciebie.
- Acha! No tak.- więcej do obiadu się nie odzywałam.
Na obiad był kurczak z ziemniakami :D
Kolacja bułki z kremem orzechowym i spanko.
Położyłam się wcześnie do łóżka i rozmyślałam nad jutrzejszym dniem.
Ja na ulicy Pokątnej z bardzo sławną rodziną czarodziejów, kupuję rzeczy dla czarodziejów!
BOMBA!
Zmęczyło mnie to rozmyślanie i o 21:50 poszłam spać...
************************************************************************
Jak się podobało??
Trochę zrozumienia poproszę, bo piszę pierwszy raz ;)
Pierwszy rozdział, pierwszy dzień.
Za niedługo (czyli nie wiem ile) będzie następna część.
Piszcie swoje opinie.
To tyle.
Papatki.
Prawie zemdlałam czytając.
Siedze sobie spokojnie, a tu bam... jestem CZARODZIEJEM!!!
Znam nawet jedną rodzinę, słynną rodzinę czarodziejów - Potterów.
- Tylko mam nadzieję, że Albus pomoże mi się odnaleźć w tym dziwnym świecie - pomyślałam
- Pójdę i go zapytam
Bez zastanowienia wyszłam z domu i ruszyłam w stronę domu Potterów ( który był całkiem nie daleko ).
Zadzwoniłam pięknym dzwonkiem do drzwi w kształcie sowy i po chwili otworzył mi pan Harry Potter.
- Dzień dobry - powiedziałam trochę zmieszana
- Czy jest Albus?
- Tak, jest u siebie - odpowiedział
- Możesz wejść.
Za zgodą weszłam do środka i poszłam na górę do pokoju Albusa.
- O! Liss! Co cię tu sprowadza? - zapytał, gdy weszłam do środka.
- Muszę ci coś powiedzieć... - zatrzasnęłam drzwi.
- No to o co chodzi??
- Właśnie przed chwilą dostałam list z Hogwartu...
- Co?!
To co się wtedy stało było... eee... dziwne?
Czarodziej zaczął mną potrząsać i gratulować mi.
- No wiesz tylko... - zawstydziłam się
- ... czy mógłbyś mi pomóc zrobić zakupy i zapoznać się z tym nowym światem?
- Jasne! - wyszczerzył szeroko zęby
- Jutro ja, rodzeństwo i moi rodzice jedziemy na ulicę Pokątną. Mogłabyś pojechać z nami!
- Nie wiem. - odparłam smutna
- Moja mama jeszcze o tym nie wie...
- To nie problem - Albus uśmiechnął się złowieszczo
- Zaraz mój tata zadzwoni do twojej mamy.
- Nie,Albus nie... - krzyknęłam, ale młody czarodziej już był na dole.
Usłyszałam tylko zdziwione "Naprawdę!?" i wykręcanie numeru telefonu.
Powoli zeszłam na dół.
- Gratuluję! - nie wiem skąd, ale przede mną pojawiła się Ginny Potter i podała mi rękę.
- Dzięki... - podziękowałam
Po minucie usłyszałam głos Harry'ego.
- Twoi rodzice się zgodzili - powiedział
- Będziesz mogła z nami jutro jechać...
- A o której ? - wiem, że nie ładnie przerywać, ale nie mogłam się powstrzymać.
- O 9:15, u nas? - zapytał
- Hmmm... Dobrze - odpowiedziałam i razem z Albusem wróciłam do jego pokoju.
Straciłam poczucie czasu i siedziałam tam do 13:45.
- Jezu, już tak późno!? Muszę wracać! - powiedziałam i ze smutkiem pożegnałam się z moim przyjacielem czarodziejem.
- Dobrze, to do jutra tak? - zapytał mnie ( jakby nie wiedział ).
Tylko kiwnęłam głową i wróciłam do domu.
Weszłam do mojego pokoju, padłam na łóżko i kończyłam czytać Igrzyska Śmierci :))
"Weszła do środka i..."
*Ding, dong*
Dzwonek do drzwi.
Zeszłam na dół,a tam moja mama.
- Dlaczego tak wcześnie wróciłaś? - zapytałam
- Przecież już 15:10 - odpowiedziała rodzicielka
- Jadłaś obiad??
- Nie. - odpowiedziałam trochę zmieszana
- Tak myślałam... Zaraz ci zrobię - poszła do kuchni
- A i gratuluję! Chociaż trochę mi będzie smutno bez ciebie.
- Acha! No tak.- więcej do obiadu się nie odzywałam.
Na obiad był kurczak z ziemniakami :D
Kolacja bułki z kremem orzechowym i spanko.
Położyłam się wcześnie do łóżka i rozmyślałam nad jutrzejszym dniem.
Ja na ulicy Pokątnej z bardzo sławną rodziną czarodziejów, kupuję rzeczy dla czarodziejów!
BOMBA!
Zmęczyło mnie to rozmyślanie i o 21:50 poszłam spać...
************************************************************************
Jak się podobało??
Trochę zrozumienia poproszę, bo piszę pierwszy raz ;)
Pierwszy rozdział, pierwszy dzień.
Za niedługo (czyli nie wiem ile) będzie następna część.
Piszcie swoje opinie.
To tyle.
Papatki.
Niezgodna Czarownica w Dystrykcie Herosów z Mieczem Świetlnym :D
Supeeer! C;
OdpowiedzUsuń